Białoruś sprowadziła czołgi pod granicę z Polską. "To manewry"
O ćwiczeniach poinformowało oficjalnie Ministerstwo Obrony Białorusi we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych. "Na poligonie Hoża odbywają się ćwiczenia ogniowe z jednym z batalionów czołgów 6. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej Gwardii" – napisano.
Miejscowość Hoża jest oddalona od polskiej granicy o ok. 20 kilometrów (od litewskiej – o 10). Wiadomo, że wśród wojskowych są żołnierze obsługujący czołgi T-72B, jak również osoby odpowiadające za pracę z użyciem bezzałogowych dronów.
"Wojsko kładzie nacisk na wysoką jakość szkolenia i indywidualne podejście do każdej osoby pełniącej służbę wojskową” – przekonuje białoruskie MON.
Białoruś nie chce wojny?
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka wskazał, że jeśli jego kraj przystąpi do wojny, to żołnierze będą musieli zamknąć front o długości kilku tysięcy kilometrów. – Mamy około 1500 kilometrów granicy z Ukrainą i kolejne 1500–3000 kilometrów w kierunku bałtyckim, w kierunku Polski. Ty i ja będziemy musieli zamknąć ten front, jeśli przystąpimy do wojny. Czy damy radę? Nie damy rady – mówię wam. Czy chcemy problemów? Nie chcemy. To jest druga rzecz. A pierwsza to to, że może Ukraina, tak jak dzisiaj Rosja, będzie kiedyś potrzebowała Białorusi – powiedział.
Jego zdaniem, "najłatwiej będzie jutro ustawić Iskandera na miejscu, wsadzić w niego rakietę i wysoce precyzyjna broń poleci do Kijowa”.
– To najłatwiejsze, ale trzeba liczyć się z konsekwencjami. Nie zapominajcie, że połowa naszego kraju znajduje się w promieniu 100 kilometrów od Kijowa, łącznie z Rafinerią Mozyr, która na szczęście jest modernizowana i pracuje bez zakłóceń – powiedział.
Sprzeczne doniesienia
Pod koniec marca Aleksandr Łukaszenka odwiedził poligon wojskowy w obwodzie grodzieńskim, przy granicy z Litwą, gdzie stacjonuje jeden z batalionów czołgowych. Przywódca Białorusi odbył tam rozmowę z jednym z dowódców. Mówili o hipotetycznym zdobyciu korytarza suwalskiego.
– Aleksandr Łukaszenka wykorzystał okazję, by udać się na granicę z Litwą w celu "inspekcji batalionu czołgowego" i przesłać kilka komunikatów pod adresem sąsiadów z państw bałtyckich i Polski – stwierdziła w rozmowie z PAP Anna Maria Dyner, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.